wtorek, 18 maja, 2010 | Autor:

Teren cementowni Grodziec

Dziś odbyła się prezentacja wyników warsztatów Charrette dotyczących naszej miejscowej perełki czyli cementowni Grodziec. Niestety wydarzenia i rozkapryszona aura nie sprzyjały dzisiejszemu wydarzeniu, czego efektem był osobisty brak Prezydenta Miasta Będzina – usprawiedliwiony nagłym stanem powodziowym w mieście. Spotkanie nie cieszyło się zbyt dużym zainteresowaniem – pojawiło się kilkadziesiąt osób, głównie związanych z miastem, w tym Starosta Będziński. Po krótkim wstępie, rozpoczęto multimedialną prezentację przedstawiając wyniki warsztatów w postaci dwóch wypracowanych koncepcji. Niestety zaprezentuje szczątkowe informacje – zrzuty, gdyż jak wspomniałem prezentacja była multimedialna, a żadnych materiałów nie udostepniono. Mam nadzieję, że wkrótce pojawią się one na stronie UM w dobrej rozdzielczości. Poniżej wypracowane koncepcje.

 KONCEPCJA 1 – POST-INDUSTRIALNE MIASTO-OGRÓD – potencjalny inwestor CTP Invest

Koncepcja nr 1 została podzielona na strefy:

  • strefa 1 – od ulicy Barlickiego usługi o charakterze dzielnicowym
  • strefa 2 – obiekty i tereny sportowe – rozbudowa od strony północnej
  • strefa 3 – park technologiczny
  • strefa 4 – inkubator przedsiębiorczości – od strony wschodniej
  • strefa 5 – centrum kultury i dydaktyki – adaptacja głównych budynków cementowni tj. pakownii, silosów, szlamowników
  • strefa 6 – mieszkania, biura – tuż obok inkubatora

Przepraszam za krzesło w widoku:)

KONCEPCJA 2 – CENTRUM KULTURY WSPÓŁCZESNEJ – potencjalny inwestor Johann Bros (patrz.Szyb Willsona)
Ta koncepcja skupia sie generalnie na całościowym potraktowaniu terenu poprzez próbę adaptacji zabytkowej cementowni z wykorzystaniem jako punktu wyjściowego głównego budynku cementowni i przekształcenia go na centrum kultury, z próbą adaptacji terenów przylegających pod powiązane funkcje jak np. muzeum, małe galerie czy dom dla artysty. W tym rozwiązaniu starano się uniknąć strefowania, gdyż jak wypowiedział się sam Johann Bros – on jest zainteresowany kompleksowym potraktowaniem terenu i nie zamierza obiecywać złotych gór o tworzeniu nowych miejsc pracy, gdyż zdaje sobie sprawę z tego jak temat jest ciężki i trudny do realizacji. Generalnie interesuje go aby wsadzić funkcję, która zadziała jak dyfuzor i porozrzuca dookoła, niekoniecznie w samym sąsiedztwie cementowni – kolejne funkcje usługowe, które doprowadzą do ożywienia dzielnicy czy regionu.
Muzeum
Galeria
Ogrody
Dom artysty
Po 30 minutowej prezentacji, odbył się kilkunastominutowy wykład na temat partnerstwa publiczno-prywatnego. Potem był czas pytań. Nie było chętnych, więc sam zacząłem je zadawać. Próbowałem się dowiedzieć – czy przeprowadzono jakieś badania na temat świadomości mieszkańców odnośnie naszej “perełki”, bo ja osobiście mam wrażenie, że niewielki procent mieszkańców Będzina tak naprawdę wie, jak wartościowa jest cementownia w Grodźcu. I tu uzyskałem odpowiedź: “miasto chronologicznie przeprowadza  wernisaże i happeningi, które przypominają o cementowni”. Ale ja miałem raczej coś innego na myśli. Ilu z nas tak naprawdę “czuję cementownię”, a ilu z nas traktuje ją jak poprzemysłową wyspę, którą najlepiej zrównać z ziemią. Czy zostały przeprowadzone takie badania? Moim zdaniem podstawowy problem z jakim boryka się Będzin – to brak zdecydowania czy też odwagi dla tego projektu ze strony władz miasta, które chcąc nie chcąc powinny liczyć się z opinią mieszkańców. Ten projekt wymaga czasu i pieniędzy. Dużych pieniędzy – i nawet jeśli większość zostanie uzyskana z unii czy innych europejskich projektów, to i tak najpierw miasto musi zainwestować. Zainwestować w siebie. A nasze władze miejskie czekają i wymyślają po drodze inne projekty, które tak naprawdę odciągają pieniądze i uwagę od priorytetowych spraw dla miasta. I tak niedługo upłynie dekada, a z cementownią jak był bałagan, tak będzie dalej. Wciąż niezabezpieczony teren, miasto nadal nie jest właścicielem w 100% terenu, nie przeprowadzone ekspertyzy – czy to dotyczące stanu obiektów, które w większości grożą zawaleniem, czy to np. badania geologiczne. Bo tu pojawia się moje drugie pytanie – co jeśli okaże się, że grunt na terenie cementowni jest skażony w jakimś tam stopniu?  Johann Bros powiedział wprost – takiego gruntu nikt nie zechce, bo proces rekultywacji jest skomplikowany, czasochłonny i kosztowny. Pytanie na co czeka gmina – czemu jak dotąd nie przeprowadzono takich ekspertyz, tylko suszy się nam głowę i obiecuje? Kolorowe obrazki niczego nie zmienią. Wiara w to, że znajdzie się cudowny zbawca, z kilku dziesięcio milionowym porftelem i po prostu zakocha się w cementowni – jest moim zdaniem złudna. Trzeba w końcu zabezpieczyć teren, uporządkować własność i przeprowadzić konieczne ekspertyzy – bo czas leci, a kolejna dekada zabije resztki cementowni. Dowiedzmy się wreszcie, co da się uratować, a resztę po prostu wyburzmy. Oczywiście w między czasie można dyskutować z inwestorami, opracowywać koncepcje, podpisywać wstępne umowy itp., ale bez rzeczy wymienionych wyżej, trudno będzie pozyskać zainteresowanego inwestora. Moim zdaniem największym sukcesem tych warsztatów jest to, że ci inwestorzy w końcu się pojawili. I trzeba to wykorzystać! Oczywiście to oni będą próbować wykorzystać słabą pozycję miasta i negocjować z korzyścią na swoją stronę. Stąd partnerstwo publiczno-prywatne i kompromis. Coś za coś – niestety cementownia już nie ma czasu. Jedna dekada została zmarnowana, drugiej nie będzie. Czas najwyższy to zrozumieć, albo teren zostanie zrównany z ziemią. Jeśli inwestor ucieknie – po prostu grodzimy i oświetlamy – tak jak będziński zamek. W trakcie rozmowy rzuciłem również pomysł utworzenia specjalnego, niezależnego zespołu fachowców, który koordynowałby ten projekt i byłby za niego odpowiedzialny –  mając przy tym gwarancję miasta. Bo jesienią mamy wybory i wraz ze zmianą warty projekt może umrzeć, a to byłoby nieodwracalnym wyrokiem dla naszej perełki.
wyświetleń: 639
Możesz śledzić komentarze do tego wątku poprzez subskrypcję RSS 2.0. Komentarze i pingi są wyłączone.

1 komentarz

  1. 1
    aleksandra 

    Porusza Pan tu wiele problemów. Jednym z nich jest brak wiedzy włodarzy miasta nt ludzi mieszkających w nim – generalnie traktuje się mieszkańców jako ciemną masę. Tu wrzucę coś od siebie – przy okazji znanego Panu pewnie konfliktu społeczności łagiszy z urzednikami UM Będzin ci ostatni zdziwili się wyraźnie, że są między nami ludzie wykształceni (“nawet doktorzy” – cytat z p. Bożeny Konieczny – co do szczegółow doktorzy habilitowani, ale to detal). Urzędnicy wychodzą z założenia, że mieszkańcy nie posiedli umiejętności czytania ze zrozumieniem, nie umieją czytac map i można im każdą głupotę “wcisnąć”
    Drugim problemem jest nieumiejetność dokończenia jakichkolwiek większych zamierzeń – tradycyjnie na inwestycji ma zarobic jakiś “krewny i znajomy królika” (patrz kanalizacja w Łagiszy i Grodźcu – nie ważne, że ludziom w domach śmierdzi, wazne, żeby pieniądze publiczne trafiły do odpowiedniej kieszeni).
    Trzeci problem – brak koordynacji działań poszczególnych działów Urzędu Miejskiego (problem uzytku ekologicznego doliny Potoku Psary, który na każdym dokumencie znajduje się w innym miejscu – taki migrujący planowany użytek …… – zależy czy pisze o nim zagospodarowanie przestrzenne czy ochrona srodowiska ….).
    A czwarty problem – to brak spójnej wizji rozwoju miasta, która nie polega na nawtykaniu zakładów i ciągnięcia zysków z podatków oraz opłat za korzystanie ze środowiska – patrz getto przemysłowe w Łagiszy – tylko na madrej, planowej gospodarce.
    Pozdrawiam